ROZDZIAŁ IV
Hej...!
Dodaje kolejny rozdział, miłego czytania! Ja lecę się trochę pouczyć na jutrzejsze kartkówki. :)
I dobrej nocy wam życzę kochani! Buziaki :* <3
ROZDZIAŁ IV
Nazajutrz obudziły mnie promienie słońca, wpadające przez
odsłonięte wejście do namiotu. Byłam sama. Spojrzałam na moją komórkę. No
pięknie 15 nieodebranych połączeń. Trzy od mojego ojca, a 12 od mojej
przyjaciółki Lily. Ona mnie chyba zabije. Zawsze strasznie się o mnie martwi.
Jest moją najlepszą przyjaciółką, siostrą, a czasami nawet zastępuje moja mamę,
która zmarła kiedy miałam 11 lat. Od śmierci matki wychowuje mnie tata.
Niestety on nie był w stanie pomóc mi w niektórych sprawach. Strasznie
brakowało mi mojej mamusi. Chciałam mieć zaufaną osobę, której zawsze mogłabym
się zwierzyć. Dojrzewałam, a moja mama nie mogła być w tedy ze mną. Wiele razy
podcinałam sobie żyły. Nie mogłam sobie poradzić z jej śmiercią, brakowało mi
jej. Nie raz mój ojciec jeździł ze mną do szpitala, na płukanie żołądka bo
zjadłam za dużo tabletek. Nienawidziłam swojego życia. Chciałam umrzeć.
Obwiniałam los, za to co mi zrobił. Zastanawiałam się dlaczego akurat ja!
Dlaczego moja mamusia umarła, kiedy jej najbardziej potrzebowałam. Kiedy
próbowałam rzucić się pod samochód. Wtedy pojawiła się ona. Uratowała mnie,
przemówiła mi do rozsądku. Od tego czasu spotykaliśmy się codziennie. Mówiłam
jej o wszystkim co mnie dręczy. Ona słuchała mnie z uwagą i wspierała. Dzięki
Lily znowu zaczęłam cieszyć się życiem. Pokochałam ją jak własną siostrę.
Lubiłam spędzać z nią czas. Gdyby nie ona już dawno by mnie nie było na tym
świecie. Jestem jej za to wdzięczna. Wiedziała o mnie więcej, niż ktokolwiek.
Po przez moją przyszłość strasznie mnie kontroluje. I pewnie teraz jest strasznie zdenerwowana,
że nie odebrałam kiedy dzwoniła. Założyłam na siebie niebieską koszulę i
wyszłam z namiotu. Michael właśnie rozpalał ognisko. Uśmiechnęłam się do niego.
Pokazałam komórkę, wskazując na wielki kamień przy brzegu. Dając mu do
zrozumienia, że idę zadzwonić. Przesłał mi słodkiego buziaka, po czym usiadłam
na kamieniu i zadzwoniłam do Lily.
- Hej Lily. – powiedziałam cicho i łagodnie.
- Laura! Zabije cię! Jak mogłaś tak się nie odzywać!
Wiesz jak ja się o ciebie martwiłam!
- Oj uspokój się jestem z Michaelem- Usłyszałam jak
odetchnęłam z ulgą.
- Cieszę się, że postanowiłaś do mnie w ogóle zadzwonić.
– Była nadal na mnie zła, ale jej głos był spokojniejszy.
- Przepraszam cię, no ale wiesz jak to jest z Michaelem.
- Tak, tak wiem – roześmiała się.
- Twój nienasycony bóg.
- Oj… Lily nie zaczynaj.
- Przecież ja nic takiego nie powiedziałam. Dziwię się,
że możesz w ogóle ze mną rozmawiać. Znowu spędziłaś z nim noc. No opowiadaj jak
było, wszystko ze szczegółami.
- Lily! – Jak zawsze ciekawska dusza. Nie powinna wtykać
nosa w moje prywatne życie.
- No już dobrze, uspokój się. Nie będę ci przeszkadzać.
Pogadamy później. Pa kochana baw się dobrze.
- No pa do usłyszenia.
Po rozmowie z Lily wysłałam do taty smsa z wiadomością,
że jestem z Michaelem. Chowając komórkę do kieszonki w koszuli podszedł do mnie
mój skarb. Pocałował mnie w policzek i mocno do siebie przytulił.
- Jak ci się spało skarbie? – Zapytał kładąc swój
podbródek na moim lewym ramieniu.
- Dobrze a tobie?
- Znakomicie, z tobą zawsze czuje się fantastycznie. –
Pocałował mnie w bark. Poczułam jak się uśmiecha.
- A mogę wiedzieć z kim rozmawiałaś co byłaś taka
rozpromieniona? Mam nadzieje, że nie umawiałaś się z innym na kolejną randkę.
Bo jeśli nadal nie jesteś zaspokojona, możemy to zmienić. – Zaśmiał się
beztrosko, a ja razem z nim.
- Nie skarbie, jak na razie wystarczy mi seksu.
- No cóż śniadanie jest już gotowe, chodźmy zjeść.
Pewnie jesteś głodna. – Jedyne o czym teraz myślałam to nie było jedzenie, tylko on. Michael wziął
mnie na ręce i niósł w stronę ogniska. Ja wtuliłam się w jego nagą klatkę
piersiową, wdychając jego cudowny zapach. Po mimo kąpieli w morzu i bardzo
wysiłkowej nocy pachniał tak jak zawsze, bosko! Kochałam jego zapach był taki
miły i delikatny. Był częściom tego co kocham. Michael posadził mnie na piasku
tuż przy ognisku. Podał mi kawałek ryby na plastikowym talerzyku i widelec.
Pachniała cudownie.
- Sam dzisiaj złowiłem, smacznego. – Uśmiechnął się, po
czym zabrał się za jedzenie. Była pyszna, nigdy nie jadłam tak wspaniałej ryby.
- Jest przepyszna.
- Miło mi, że ci smakuje.
Po śniadaniu Michael starannie zapakował wszystko do
naszej motorówki. Przed wyjazdem postanowiliśmy popływać sobie w morzu.
Rozebraliśmy się do naga i wbiegliśmy do wody. Wydawała się być cieplejsza niż
wczoraj. Patrzałam z podziwem na ciało Michaela. Pływał napinając wszystkie
mięśnie i prężąc swoje ciało. Obserwowałam go przez dłuższy czas. Obejrzałam
się spoglądając teraz na piaszczystą plażę. Kiedy się obróciłam Michaela już
nie było. Rozejrzałam się dookoła, wołając go głośno. Boże gdzie on jest.
Zaczęłam panikować. Może coś się stało. Wzbierało się we mnie uczucie rozpaczy
i niepokoju. Rzuciłam się w wodę, co chwilkę nurkując. Nigdzie go nie było.
Nagle poczułam jak coś przepłynęło mi pomiędzy nogami. Bardzo się
przestraszyłam. Wtedy ku mojemu zdziwieniu wyłonił się z pod wody Michael. Stał
teraz tuż przede mną. Krople wody spływały po jego ciele. Jego mokre włosy
opadały mu na czoło. Uśmiechał się do
mnie, patrząc mi prosto w oczy.
- Ty głupku!- Krzyknęłam
- Jak mogłeś mnie tak nastraszyć?- Byłam oburzona i mocno
zdenerwowana jego dziecinnym zachowaniem.
- Oj kochanie przepraszam. Nie chciałem się wystraszyć. –
Chwycił moją głowę obiema rękami i pocałował. Delikatnie i namiętnie. Od razu
poczułam się lepiej. Cała złość która się we mnie zebrała, opuściła moje ciało.
Budziło się we mnie pożądanie.
- Musimy już wracać skarbie. Mam za 2 godzinki zmianę w
kawiarni. – Powiedział mocno mnie do siebie przytulając.
- Może jutro przyjadę po ciebie i pojedziemy do kina, co
ty na to?- Zapytał nie odrywając wzroku od mojej twarzy, nadal trzymając mnie w
objęciach.
- Ok. Możemy! Lubię kino. – Uśmiechnęłam się słodko.
- Wiem kochanie, że lubisz dlatego chcę cię tam zabrać.
- Dzisiaj spotykam się z Lily, może zabierzemy ją ze
sobą. Ostatnio jestem jej to winna. Jutro jest premiera tego nowego filmu,
który tak bardzo chciała obejrzeć.
- No dobrze to ty zabierz Lily. Ja zapytam się Zayna czy
też miałby ochotę się z nami wybrać.
- To podwójna randka tak. – Zaśmiałam się głośno.
- Można tak powiedzieć. – Pocałował mnie delikatnie w
czoło.
- Ale teraz to musimy już płynąć. Bo nie zdążę na swoją
zmianę.
- No to płyńmy.- Powiedziałam, przytulając się bardziej
do niego. Skrywając mój smutek przed nim, który teraz miałam wymalowane na
twarzy. Ledwo powstrzymywałam łzy, które napływały mi do oczu. Bardzo
chciałabym tutaj z nim zostać na dłużej. No ale niestety. Po mimo tego, że są
wakacje, on musiał pracować. Wyszliśmy z wody otulając się ręcznikami, które
Michael wyjął z torby. Delikatnie i starannie ocierał moje mokre ciało,
wzniecając we mnie pożądanie. Podał moją czerwoną sukienkę, którą starannie na
siebie założyłam. Wyjął z swoich jeansów czarną gumkę. Złapał moje długie blond
włosy i zaczął pleść długiego warkocza.
- No i jak pięknie wyglądasz- Założył gumkę na włosy i
przyjrzał mi się z każdej strony, obchodząc mnie dookoła.
- Jesteś cudowny dziękuje.- Wtuliłam się w niego,
wdychając jego zapach. Po czym pomógł wsiąść mi do motorówki, odpalił silnik i
płynął. Motorówka snuła po wodzie zostawiając za sobą pieniste fale.
Zbliżaliśmy się coraz to bliżej pomostu, na którym była prędzej przycumowana.
Zostawiając z tyłu piękną wyspę i tyle wspomnień. Dobijając do brzegu
wyskoczyłam na ciepły złocisty piasek. Biegając i kręcąc się dookoła. Michael
zabrał wszystkie rzeczy i poszedł w stronę samochodu. Kiedy wrócił miał na
sobie kremowe spodenki sięgające mu do kolan, oraz biały t-shirt.
- Kochanie jedźmy już- Powiedział do mnie mocno mnie przy
tym tuląc. Pokręciłam głową na znak odmowy i próbowałam się uwolnić z jego
uścisku. Ale nic z tego przerzucił mnie przez ramię i zaniósł w stronę
samochodu. Jechaliśmy przez miasto, wracając do rzeczywistości. Gwaru i
hałasów. Zatrzymując się pod moim domem Michael wysiadł i otworzył mi drzwi.
- No to koniec tego dobrego mała. – Uśmiechnął się mocno
mnie do siebie tuląc.
- No niestety, musimy już się pożegnać.- Mówiąc to
napłynęły mi łzy do oczu. Czułam w sercu ból. Nie chciałam się z nim rozstawać
chodź na chwilkę.
- Ej… skarbie co się dzieje. Proszę cię nie płacz.
Zobaczymy się jutro. Albo dzisiaj wpadnij do mnie z Lily na lody albo rurki z
kremem. Chętnie was obsłużę. – Przytulił mnie mocniej prawie miażdżąc mnie
swoim uściskiem. Po czym delikatnie pocałował.
- Do zobaczenia kochana.- Powiedział wsiadając do
samochodu i odjechał. Pomachałam mu na pożegnanie z przyklejonym sztucznym
uśmiechem.
Wow co za opowiadanie... interesujące :)
OdpowiedzUsuńOooo.... ..nieźle xd heh
OdpowiedzUsuńgdzie rozdział 3?
OdpowiedzUsuń