ROZDZIAŁ I
Hejka!
No to mam dla was już pierwszy rozdział mojej książki mam nadzieję, że wam się spodoba. życzę miłego czytania!
ROZDZIAŁ I
Jedna
miłość w dwóch osobach. Ona i on zakochani w sobie do szaleństwa. Wielka
miłość, która nie zna granic. Niesamowite połączenie, wręcz nie do opisania.
Ale dla was podejmę się tego wyzwania, stanę na wysokości mego zadania i
postaram się mu sprostać. Już pewnie wiecie o czym jest ta książka. Opowieść o
parze młodych ludzi, która darzą się cudownym uczuciem, którym jest MIŁOŚĆ. Tak
właśnie miłość cóż dokładnie oznacza to słowo? Jeśli byśmy się nad tym
porządnie zastanowili to pewnie każdy miałby odmienną definicje na objaśnienie
tego słowa. Sięgając do różnych źródeł dowiemy się, że miłość to pragnienie
szczęścia dla drugiej osoby. Może i tak albo i też nie... Nie sądzę aby te
sformułowanie było błędne ale radziłabym głębiej zastanowić się nad genezą tego
pojęcia. Kocham cię dwa słowa, które dają nam uczucie lekkości i wewnętrznego
spokoju. Wypowiedziane z ust Michaela dla Laury brzmią szczególnie wyjątkowo.
Następne spotkanie i kolejny pocałunek. Słodkie usta dziewczyny i błyszczące w
promieniach słońca błękitne "paczydełka" jak to określa Michael. Jak
zwykle wyglądała cudownie. Długie blond loki swobodnie opadały na jej jędrne
piersi, niemalże zasłaniając dość nieprzyzwoity wręcz dekolt czerwonej
sukienki. Wyglądała w niej zabójczo seksownie, a szczególnie jej długie
szczupłe nogi, które wyłaniały się z atłasowego materiału. Czarne szpilki oraz
dodatki dodały uroku czerwonej sukience.
-
Hej kochanie! Powiedziałam wtulając się w muskularne ramiona mojego skarba. Jak
zawsze pachniał zabójczo seksownie. Na samą myśl o nim i o naszym spotkaniu
robiło mi się strasznie gorąco. Wzrok Michaela był bezcenny. Zaniemówił z
wrażenia. Nie potrafił wypowiedzieć żadnego słowa. Patrzał się mnie jak na
jakąś boginię.
-
H.. he.. hej. Wreszcie z siebie wykrztusił te słowo. Miałam wrażenie że coś
trzyma go za gardło a raczej za jaja. Nie mógł oderwać ode mnie wzroku.
-
Co tam u ciebie? Wszystko w porządku? Spytałam nakładając moje delikatne ręce
na jego ramiona i uśmiechając się słodko.
-
Tak u mnie wszystko ok. Po prostu długo cię nie widziałem wyglądasz cudownie
kochanie…- No tak a jakby inaczej. Poświęciłam przecież wiele godzin nad
make-up i wyborem odpowiedniej sukienki , która doskonale podkreśliła by moje
atuty.
-
Ty też wyglądasz cudownie. - Wręcz oszałamiająco. Wyglądał jak młody bóg, albo
heros z mitów greckich. Na sobie miał jasne jeansy i biało-granatowe trampki.
Jego kruczo czarne włosy lekko powiewały na wietrze, a błękitna koszula
niesamowicie podkreślała jego szafirowe oczy. Patrząc w nie potrafiłam zatracić
się i zapomnieć o całym świecie. Widząc jego uśmiech cała promieniałam. Niesamowicie
do siebie pasujemy, przechodni widząc nas razem trzymających się za dłonie czuli
to uczucie , które nas łączy. W powietrzu unosiła się miłość. Będąc razem byliśmy
w własnym świecie. Nie codziennie mogliśmy się spotykać gdyż dzieli nas 25km.
Po mimo, że są pociągi czy autobusy nie zawsze nam pasowało, ponieważ mamy
swoje własne obowiązki. Michael pracował w małej kafejce swojego ojczyma, a ja
była na drugim roku studii psychologicznych. Spotykamy się tak często jak tylko
możemy. Dzisiaj był ten dzień. Czas który możemy poświęcić tylko sobie i swoim
przyjemnością.
-
Laura czy wszystko w porządku?- I w tym momencie sprowadził mnie na ziemię i
wyrwał z mojej zadumy.
-
Tak, tak oczywiście, a gdzie się dziś wybieramy?- Uśmiechnęłam się wstydliwie, a
na mojej twarzy pojawiły się rumieńce. Na wspomnienie ostatniego wypadu do
klubu, kiedy to po imprezie poszliśmy do jego domu. Gdzie uprawialiśmy naprawdę
namiętny seks.
-
Hmm… co ty na to aby pójść dziś na plażę, może by tak wycieczka na bezludną
wyspę – Zaśmiał się szyderczo po czym mocno mnie do siebie przytulił. Prawie
zmiażdżył mnie w swoim mocnym uścisku.
-
Aaa…- jęknęłam mu do ucha, czując, że kończy mi się powietrze w płucach.
-
Co? Kochanie, zrobiłem ci krzywdę? – Odetchnął z ulgą gdy pokręciłam głową. Na
jego twarzy malował się strach i opiekuńczość. Czasami czułam się tak jak jego
młodsza siostra. Strasznie się o mnie martwił.
-
No to nie traćmy więcej czasu, ruszajmy! – Złapał mnie za rękę i pociągnął za
sobą w stronę jego samochodu. Otworzył przede mną drzwi, po czym usiadłam
starannie zakładając nogę na nogę. Moja sukienka była tak skąpa, że prawie
odkrywała moje koronkowe stringi. Michael usiadł na miejscu kierowcy, spojrzał na
mnie tak namiętnie. Między nami iskrzyło. Wiedziałam miał na mnie wielką
ochotę, a ja na niego. Z trudem powstrzymywałam się aby za chwile się na niego
nie rzucić. A przecież przebywaliśmy w środku miasta. Na parkingu tuż przed
kafejką jego ojczyma, który co chwilę wyglądał przez okno by na nas popatrzeć.
-
Dlaczego się tak mi przyglądasz?
-
Nic, nic tak tylko. Lubię jak jesteś taki szcześliwy.
-
A ja lubię spędzać z tobą czas mała. Nachylił się i delikatnie pocałował mnie w
policzek. Następnie odpalił silnik samochodu i odjechał w kierunku morza.
Zatrzymaliśmy się na parkingu tuż przed piaszczystą plażą. Powolnym krokiem szliśmy
brzegiem morza, trzymając się za ręce. Patrząc na niebieską toń wody. Pieniste
fale uderzały o brzeg i okoliczne skały. Na niebie co chwilę wyłaniało się za
chmur słońce, które w ten dzień szczególnie dawało o sobie znać. Był to ciepły
letni dzień. Pogoda była cudowna. W powietrzu unosił się wilgotny słonawy
zapach ryb. Nie pachniało zbyt miło ale nie zwracaliśmy na to uwagi.
Uśmiechając sie do siebie opowiadaliśmy jak upłynął nam miniony tydzień. Nagle
w oddali zauważyliśmy malutką wyspę, której nigdy wcześniej nie widziałam.
-
Zobacz kochanie. Ciekawe co to jest?
-
To chyba jakaś wyspa.
-
Wyspa? – Byłam w szoku. Wyspa?! Tam nigdy nie było żadnej wyspy skąd ona się
tam wzięła? Przecież nie mogła tak po prostu wyrosnąć z ziemi, a raczej wyłonić
się spod wody.
-
Przecież tam nigdy nie było żadnej wyspy.
-
No tak, nie rozumiem jak ona się tutaj znalazła. – Michael zmrużył oczy.
Wydawało mi się, że nie wierzył w to co widzi. Ja też nie wierzyłam. To było co
najmniej nienormalne.
-
Może tam popłyniemy i to sprawdzimy?
-
Zwariowałeś? Chcesz tam popłynąć?
-
A czemu nie? – Puścił moja dłoń, stając naprzeciwko mnie zaskoczony moją
reakcją na jego propozycję.
-
Przecież to obcy ląd, nigdy wcześniej go tu nie było. Nie wiadomo co na niej
się znajduje. Mogą nas zaatakować jakieś dzikie zwierzęta.
-
Oj… kochanie za bardzo to wszystko bagatelizujesz. Nic złego się nie stanie,
zaufaj mi. A zwierząt nie musisz się bać obronię cię.- Tak, tak już ja dobrze
znałam ten jego dziecinny uśmieszek. Czasami strasznie mnie tym denerwował.
-
No to jak będzie kochanie?- Spoglądając na niego zmiękło mi serce. Był taki szczęśliwy
nie potrafiłam mu odmówić.
-
No ok. ok. możemy tam popłynąć. – Po tych słowach wręcz rzucił się na mnie,
znowu dusząc moje delikatne ciało. O mało co się nie przewróciłam. Na całe
szczęście mnie przytrzymał i pocałował namiętnie rozmazując mój błyszczyk.
Bardzo się ucieszył, jak mały dzieciak.
-
To w takim razie chodźmy. Tam niedaleko jest moja motorówka.
-
Motorówka? - Kolejne zaskoczenie dzisiaj. Nie wiedziałam, że mój skarb miał
własną motorówkę.
-
Tak motorówka.- Tak słodko się uśmiechnął, że aż ugięły się pode mną kolana.
Kiedy doszliśmy już do małego pomostu, Michael odcumował motorówkę i popłynęliśmy
w stronę tajemniczej wyspy.
CDN.
CDN.
świetnie piszesz, zaciekawiłaś mnie ;)
OdpowiedzUsuńczekam na następny rozdział ;)
OdpowiedzUsuń