ROZDZIAŁ V


Hello! 

Dodaje już V rozdział! Piszcie w komentarzach jak wam się podoba ta książka. Mam pisać dalej, czy nie? A może coś zmienić, lub dodać? Jak myślicie...? Czekam na wasze sugestie. :) 


ROZDZIAŁ V

Po wejściu do domu, od razu poszłam pod prysznic. Wyjęłam z lodówki piwo i poszukałam ostatniej paczki chipsów, które znalazłam w szafce kuchennej. Rzuciłam się na kanapę przed telewizorem i włączyłam powtórkę mojego ulubionego programu. Miałam na sobie o wiele za dużą, szarą koszulkę Michaela. Nadal pachniała nim. Mając ją na sobie mam wrażenie, że jest teraz ze mną i mocno mnie tuli. Nienawidzę się z nim rozstawać, choć na chwilkę. Zawsze czuje taką pustkę w sercu. Dopijając już czwarte piwko, usłyszałam dzwonek do drzwi. O dobry Jezu na śmierć zapomniałam, to pewnie Lily! Jak zobaczy mnie w takim stanie obrzuci mnie lawiną pytań. Szybko przeczesałam włosy, nałożyłam na siebie letnią sukienkę i poszłam otworzyć drzwi.
- Już idę! – Zawołałam idąc prężnym krokiem w kierunku drzwi. Otworzyłam je a ku mojemu zdziwieniu zobaczyłam dwie małe harcerki. Odetchnęłam z ulgą.
- Chce pani kupić ciasteczka?- Zapytała rudowłosa dziewczyna. Z szczerym uśmiechem na twarzy.
- Tylko 5 zł – Dodała druga. Były takie miłe i sympatyczne. Poszłam po portfel z którego wyjęłam 10 zł i przekazałam dziewczynkom.  
- Poproszę dwa pudełka – Posłałam im miły uśmiech, a one go odwzajemniły.
- Dziękujemy! Oto pani ciasteczka.- Podały dwa ładnie opakowane, kartonowe pudełka z ciasteczkami. Zamykając drzwi usłyszałam głos Lily.
- Hej Laura! – Zakrzyczała radośnie wchodząc do domu.
- Hej kochana. – Przytuliliśmy się do siebie.
- Tęskniłam za tobą. Jak tam było z Michaelem?
- Oh… Lily czy ty zawsze musisz wszystko wiedzieć?
- Jako twoja najlepsza przyjaciółka chyba mam do tego prawo. – Zaśmialiśmy się oboje, przytulając się przy tym jeszcze raz.
- Jestem głodna. Może pójdziemy gdzieś zjeść jakiś pożywny obiad. Co ty na to?
- Oczywiście! Szczerze mówiąc ja też trochę zgłodniałam. To jak idziemy McDonald'sa?
- Tak, tam mają naprawdę pożywne i zdrowe jedzenie. – Rozśmialiśmy się tak głośno, aż zaczął mnie boleć brzuch. Lily miała naprawdę niesamowite poczucie humoru.
- Chodźmy już! Umieram z głodu. – Powiedziałam radośnie. Zakluczyłam drzwi od domu i ruszyliśmy w stronę  McDonald's. Zamówiliśmy sobie dwa zestawy Happy Meal i usiedliśmy przy oknie, aby móc podziwiać dzieci bawiące się na placu zabaw. Patrzyłam na nie z zaciekawieniem. Widziałam jak mały chłopczyk zrywał kwiatki i zanosił je złotowłosej dziewczynce. Wyobrażałam sobie, że to ja i Michael. Byli do nas podobni, mogli by być naszymi dziećmi.
- Nie martw się Laura ty też kiedyś będziesz miała takie małe potworki. – Powiedziała Lily wyrywając mnie z moich przemyśleń.
- Myślisz, że Michael będzie chciał mieć ze mną dzieci? – Spytałam spoglądając na Lily.
- No oczywiście. Czemu by nie. On dla ciebie oddał by życie. – No tak zawsze strasznie się o mnie martwił i wiedziałam, że mnie bardzo kocha. Lily wstała od stolika i poszła po nasze zamówienia. Pachniały pysznie, ale dobrze wiedziałam, że to nie jest dobre dla mojej sylwetki. Wyjęłam z ślicznej paczuszki snack wrapa i zaczęłam jeść popijając schłodzoną colą.
- Pójdziemy dziś do kawiarni Michaela, bo zapraszał nas na lody.- Spytałam, zjadając ostatnią frytkę.
- Jeśli chcesz możemy iść. Z miłą chęcią zjem sobie jeszcze loda. – Zachichotała.   
- No to chodźmy. – Powiedziałam, wstaliśmy od stolika szybko po sobie sprzątając i poszliśmy w stronę kawiarni Michaela. Dookoła otaczał nas gwar i zapach spalin samochodowych. Wsiedliśmy do zatłoczonego metra, przeciskając się przez ludzi. Było strasznie duszno. Miałam wrażenie, że za chwilkę zemdleje. Lily też nie wyglądała za dobrze. Była cała blada a jej oczy straciły blask. Patrzała na mnie z wymuszonym uśmiechem. Z każdej strony napierali na nas ludzie. Nie mogłam się doczekać, aż w końcu wyjdę z tej pułapki. Podróż dłużyła się w nieskończoność. Do metra wsiadało coraz to więcej ludzi, było coraz ciaśniej. Kiedy metro zatrzymało się na przystanku od razu wraz z Lily wyskoczyliśmy z metra przeciskając się przez tłum.
- Uff… nareszcie- westchnęła Lily.
- Tak, ja też się cieszę, że wreszcie stamtąd wyszłam. – Zaśmialiśmy się cichutko i poszliśmy dalej wzdłuż alei M.Kopernika. Mijaliśmy wiele sklepów. Nie mogliśmy się powstrzymać i nie wejść do któregoś z nich. Lily kupiła sobie piękną chabrową sukienkę a ja śliczną bransoletkę. Byliśmy bardzo zadowolone. Był to piękny letni dzień. Moja sukienka powiewała na wietrze. Słońce świeciło wysoko na niebie. Było strasznie gorąco a wielkie wieżowce dawały kojący cień. To był idealny dzień na spacer z Lily. Po chwili zatrzymaliśmy się po drugiej stronie ulicy, naprzeciwko kawiarenki. Staliśmy przed przejściem dla pierwszych, czekając na zielone światło. Kiedy się zapaliło ruszyliśmy śmiało przez ulicę, wchodząc do kawiarni. W pomieszczeniu, było przyjemnie chłodno. Na ścianach wisiały abstrakcyjne obrazy. Usiedliśmy sobie przy stoliku w rogu. Czekaliśmy aż zjawi się Michael i nas obsłuży. Rozejrzałam się i zauważyłam jak  właśnie wychodził z zaplecza. Miał na sobie biały fartuszek, lekko zawiązany na biodrach. W jego kieszonce na piersi znajdował się mały notesik. Za uchem miał włożony długopis. Wyglądał tak cudownie. Cały rozpromieniał, kiedy zobaczył mnie siedzącą i wgapiającą się w niego z zachwytem. Podszedł do nas z uśmiechem na twarzy, prężąc swoje ciało. Jak zawsze wyglądał fantastycznie.
- Czego sobie panie życzą? – Zapytał zatrzymując się obok naszego stolika.
- Panna Laura z pewnością życzy sobie pana na deser. – Zachichotała. Słysząc to zarumieniłam się, gdyż tego właśnie teraz pragnęłam.
- Ja poproszę lody waniliowe. – Wydukałam, nie odrywając wzroku od twarzy Michaela.
- No dobrze – Uśmiechnął się, posyłając mi oczko.
- Ja poproszę to samo. – Wtrąciła Lily. Po czym Michael pocałował mnie w policzek i poszedł po nasze zamówienie. Po chwili wrócił trzymając w dłoni tacę, na której stały dwa pucharki pełne waniliowych lodów.
- Proszę o to wasze zamówienie. Życzę smacznego! To na koszt firmy. – Powiedział oddalając się, aby obsłużyć innych klientów. Nie zdążyłam nawet mu podziękować. Cieszyłam się, że mogłam tu teraz być. Jeść lody i podziwiać mojego skarba jak pracuje. Tak cudownie się poruszał, z taką gracją i elegancją. Kiedy zjedliśmy już wszystko, wstaliśmy od stolika, aby udać się do wyjścia. Michael widząc, że już wychodzę podszedł do mnie i przytulił do siebie.
- Do zobaczenia później mała. – Wyszeptał mi do ucha.
- No do zobaczenia, już nie mogę się doczekać jak znów cię zobaczę. – Uśmiechnęłam się beztrosko, po czym się pocałowaliśmy i poszłam z Lily do domu.    

Komentarze

  1. Super :) więcej takich scen jak w 3 i 4 rozdziale :D
    MEGA !

    OdpowiedzUsuń
  2. No dokładnie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Czemu usunęłaś 3 rozdział ?:o był najlepszy :)

    OdpowiedzUsuń
  4. szkoda tego trzeciego rozdziału! :D

    OdpowiedzUsuń
  5. A będzie można jeszcze gdzieś go przeczytac czy przepadł na zawsze ?;<

    OdpowiedzUsuń
  6. Niestety ale raczej już nigdy się nie pojawi...

    OdpowiedzUsuń
  7. mała niezgodność- w 1 piszesz, że mieszkają 25km od siebie, a tu, że mogą swobodnie do niego dotrzeć.

    OdpowiedzUsuń
  8. Przepraszam, ale one nie docierają do niego swobodnie. Przecież jest wyraźnie opisana podróż metrem.

    OdpowiedzUsuń
  9. Mogłabyś wysłać na pocztę 3? :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Jeśli twój komentarz jest obraźliwy lub zawiera wulgaryzm daruj sobie ponieważ wszystkie takie będą usuwane w sposób natychmiastowy. Za wszelkie inne wielkie dzięki na 100% się odwdzięczę i serdecznie zapraszam do obserwatorów.

Popularne posty